Witajcie!
(i na tym kończy się to, co chciałam napisać)
(chyba jednak lepiej rozwinąć)
Mam w sobie dwie połówki siebie - małą dziewczynkę i dojrzałą kobietę, i średnio idzie mi łączenie tych dwóch natur moich.
Pochodzę z południa Mazur, ze wsi otoczonej lasem wkoło. I do lasów mnie zawsze ciągnęło i w nich znajdowałam uciechę, jednak wychowana w duchu Katolickim przez większość życia nie mogłam ani nie znajdowałam sposobów na to, aby kultywować swoje wyobrażenia o świecie. Zawsze zainspirowana duchami natury, zawsze oddana, i byłam w jakiś sposób wierzącą, ale z tradycji domowej, wierzyłam w Boga, bo "tak trzeba było"...
(kawałek nostalgicznej dygresji) Dopiero niedawno, na studiach przechodziłam kryzys duchowy, plus spędzone niezdrowo godziny w internecie zawiodły mnie ku treściom Słowiańskim (nie ukrywam, że seria Sapkowskiego oraz wcześniej słuchany zespół Żywiołak miała tu duże znaczenie. I odnalazłam wiarę w siebie ponownie, wiarę w coś, co rzeczywiście daje mi rozwój, nie zamyka w kręgu i zabrania o czymś myśleć w taki czy inny sposób. Rodzimowierstwo, Neo-pogaństwo, jakkolwiek by to nazwał - to przemawia do mnie najbardziej!
Sława Bogom!
Mogę chodzić po lesie, jeździć na rowerze, palić ulubione świeczki i zbierać zioła, i tworzyć w drewnie w piśmie i w ołówku rzeczy, które chcę.
(dopóki tata mój nie przyjdzie i bez próby zrozumienia zacznie ponownie próbować mi wmawiać, że coś sobie ubzdurałam) :<
(przesyłam pozdrowienia i modły o jego dobre słowo i otwartość umysłu, może kiedyś zrozumie)
Łączę się duchowo z każdym bratem moim i siostrą, którzy otwarcie i bez prześladowań nie mogą wyznawać swojej wiary.
(Wybaczcie, że tak długo!)
(Bardzo lubię też pić herbaty i zajadać się żelkami.)