Nic nie powstrzyma wolnej mej duszy
Gdy wiatr zawyje w gałęziach
I ziemia się dziwnie poruszy
Gdy spadną mi lata na głowę
Dni i miesiące, godziny
I wszystko zobaczę jak żyję
Żem była li tylko z tej gliny
Co ludzi obleka od zewnątrz
I kształt im zwierzęcy nadaje
I pójdę do kraju zwycięzców
Na cudne Nawii rozstaje...
Gdy będę umierać spełniona
Gdy puchacz mi głucho zaśpiewa
Gdy trawa pod głowę zaściele
I cicho odezwą się drzewa
Gdy słońce mi zniknie z widoku
Potężne, com czciła latami
Gdy księżyc wzejdzie na niebo
Lecz zniknie mi gdzieś za chmurami
Gdy wszystko co żywe zapłacze
Gdy trzciny odezwą się szumnie
Podniosę swe czoło do Bogów
Do grona przystąpię Ich dumnie
Gdy ogień zapłonie żałobny
Gdy dym się hen w niebo uniesie
Zatańczę gdzieś na polanie
U Bogów w najświętszym lesie...